Ten, kto nie był pod ziemią, ten nie zna prawdziwej ciemności. Ciemność zwyczajna, ta na powierzchni, nigdy nie jest absolutna. Nawet w najczarniejszą noc odrobinę światła dostarcza bowiem miejska łuna albo księżyc. Pod ziemią czai się ciemność zupełnie innego rodzaju – dezorientująca i wszechogarniająca. W głębi wielickiej kopalni, z dala od turystycznych szlaków poradzić sobie z nią może tylko górnicza lampa. Światło pochodzące z górniczych czołówek musi być niezawodne, dlatego o lampy i o cały górniczy sprzęt dbają fachowcy – pracownicy lampowni.

911 LAMP

Niemal oślepiony ciemnością – tak pisał o kopalnianym mroku pod koniec XIX w. James Walter Smith. Trafił w sedno, bo gdyby wybrać się daleko, bo gdyby zgasić lampę, nawet współcześnie człowiek traci orientację i po chwili nie ma pojęcia, skąd właściwie przyszedł.

Załoga Kopalni Soli „Wieliczka” używa dwóch modeli lamp: starszej konstrukcji LN-10 (w Wieliczce już od kilkunastu lat) oraz nowszej LN-IZA. Lampy nahełmne LN-IZA mają tę przewagę nad swoimi poprzedniczkami, że są lekkie (waga poniżej 1 kg). – Dodatkowo posiadają w pokrywie akumulatora diodę awaryjną, która w razie uszkodzenia głowicy może pełnić rolę źródła światła – niewielkiego, ale wystarczającego, by bezpiecznie wrócić pod szyb – wyjaśnia Grzegorz Cholewa, Kierownik Lampowni w Kopalni Soli „Wieliczka” S.A. – Ten lekki i poręczny model lampy nahełmnej świetnie sprawdza się pod ziemią. Posiadamy na stanie łącznie 911 lamp. Większość to LN-IZA, które, gdy mają nowy akumulator, na świetle ciągłym mogą działać nawet 16-17 godzin.

Zgodnie z przepisami lampa górnicza musi świecić światłem ciągłym minimum 8 godzin. – Lampy górnicze są urządzeniami budowy przeciwwybuchowej, w wykonaniu iskrobezpiecznym. Oznacza to, że można ich bez obaw używać w podziemnych zakładach górniczych – w wyrobiskach zagrożonych wybuchem metanu bądź pyłu węglowego – tłumaczy Krzysztof Morydz, Kierownik Działu Wentylacji i Utrzymania Ruchu Kopalni Soli „Wieliczka” S.A. LN są nie tylko bezpieczne, ale też wytrzymałe.

Oczywiście nikogo nie zachęcamy do testów na własną rękę, niemniej faktem pozostaje, że solidna górnicza lampa nie boi się przypadkowego upadku na spąg.

GLON

Każda górnicza lampa posiada nadajnik GLON. To lokalizator, który działa nawet siedem dni po wyczerpaniu akumulatora. Nadajniki funkcjonują na różnych częstotliwościach, co w razie akcji ratunkowej upraszcza identyfikację lamp, w których zostały zamontowane. Górnicy zawsze przed zjazdem powinni sprawdzić lokalizator przy pomocy specjalnego stacjonarnego urządzenia zainstalowanego przy lampowni. Działanie lokalizatora testuje także pracownik lampowni. Używa do tego przenośnego osobistego kontrolera nadajników górniczych KM01.

Lampy, co do jednej, nim znajdą się pod ziemią, muszą zostać w ten sposób sprawdzone. Co pół roku lokalizator GLON przechodzi oględziny wewnętrzne. Kontroli poddaje się jego stan techniczny oraz funkcjonowanie. Wszystko zostaje skrupulatnie odnotowane w dedykowanej książce.

NIEZAWODNOŚĆ NIE BIERZE SIĘ ZNIKĄD

Kontrolowane muszą być również lampy. Nie mogą zawieść pod ziemią. Po prostu nie ma takiej możliwości! Raz na trzy miesiące każda zostaje rozkręcona. Mechanik lampowni sprawdza akumulator, głowicę z kablem, dosłownie każdy styk i każdą śrubkę. Poszczególne elementy – każdy ma swoje oznaczenie, są wnikliwie oglądane i pieczołowicie konserwowane. – Przeglądy opisuje się w „Książce kontroli lamp akumulatorowych”. Dziennie takim oględzinom poddawanych jest nawet 50 lamp. Jeżeli któreś urządzenie wymaga naprawy, wówczas notuje się to w „Książce napraw maszyn i urządzeń budowy przeciwwybuchowej” – objaśnia Grzegorz Cholewa. – Nadto każda górnicza lampa posiada „Kartę ewidencyjną urządzenia budowy przeciwwybuchowej”, w której zaznacza się wyniki kolejnych kontroli oraz rodzaje dokonanych napraw.

Dosłownie wszystko musi zostać zapisane i nie jest to czyjeś widzimisię, lecz wymóg restrykcyjnych przepisów. Starczy posmakować kopalnianej ciemności, by zrozumieć wagę tych niewzruszonych praw: w lampowni nikt się z nimi nie spiera, ani nie kłóci. – Oczywiście posiadamy i korzystamy z systemów informatycznych ewidencjonujących sprzęt, jednak zgodnie z przepisami górniczymi wciąż trzeba prowadzić szczegółową papierową dokumentację – tłumaczy szef lampowni. – Wymóg ten jest uzasadniony, bowiem książki są stale pod ręką, a nigdy na sto procent nie wykluczymy możliwości awarii serwera czy zasilania, które odcięłyby nas od danych.

Do każdego górnika przypisany jest konkretny zestaw sprzętu, czyli lampa oraz pochłaniacz POG-8, do którego zaraz wrócimy. Korzystając wciąż z tej samej lampy, łatwiej zorientować się, gdy coś z nią zaczyna być nie tak. Wszelkie usterki zgłasza się na bieżąco mechanikom. Jeśli jednak coś umknie, górnicy i tak nie muszą martwić się, bowiem każda lampa, każdy pochłaniacz po powrocie na powierzchnię zostaje dokładnie obejrzany przez pracowników lampowni. Pod ziemią przy robotach górniczych nietrudno o jakieś uszkodzenie czy wgniecenie, a takie w przypadku zamkniętego próżniowo pochłaniacza może mieć niebagatelne znaczenie. Jeśli cokolwiek zaniepokoi mechanika, wówczas sprzęt natychmiast wędruje do warsztatu.

Żelazna zasada stanowi, że zarówno lampa, jak i POG mogą być użyte tylko na jednej zmianie. Umyte i skontrolowane lampy górnicze trafiają do ładownicy wielostanowiskowej. Pełne naładowanie całkowicie wyczerpanego akumulatora trwa około 6 godzin. Niezawodność górniczego sprzętu nie bierze się znikąd. Jest efektem pracy jedenastu osób zatrudnionych na trzy zmiany 7 dni w tygodniu.

POG-8

Pochłaniacz ochronny górniczy POG-8 to na pierwszy rzut oka niepozorny szary pojemnik z metalu. Nieduży, choć trochę waży – dobry kilogram. Metalowa puszka mieści połączone ze sobą filtr,ustnik, zaciski na nos. POG jest stałym „towarzyszem” zjeżdżających do pracy górników. Jego zadanie to ochrona układu oddechowego przed tlenkiem węgla, który wydziela się np. podczas pożaru.

Poza codziennymi oględzinami pochłaniacze, podobnie jak lampy, mają swój cykl szczegółowych kontroli oraz „Książkę ewidencji i kontroli sprzętu oczyszczającego ucieczkowego (typu POG-8)”. Książka zawiera komplet informacji o każdym egzemplarzu, m.in. zakładowy numer ewidencyjny, miesiąc i rok produkcji, numer partii, datę oddania do użytku, datę wycofania, etc. Raz na miesiąc pochłaniacz przechodzi kontrolę szczelności specjalistycznym przyrządem PK10. To istotne, bowiem o skuteczności POG decydują filtr oraz katalizator odpowiedzialny za zamianę tlenku w węgla w dwutlenek węgla. W kontakcie z powietrzem sorbent traci swoje właściwości.

OD ZMIERZCHU DO ŚWITU, OD ŚWITU DO ZMIERZCHU

Lampownia pracuje na trzy zmiany, co oznacza, że nieustannie. Tutaj wciąż jest coś do roboty. Wydawanie sprzętu do zjazdu i odbieranie go po wyjeździe to zaledwie ułamek codziennych zadań zespołu lampowni. Przeglądy, konserwacja, naprawy, kontrola ładowników, raporty, ewidencja załogi co godzinę zgłaszana do dyspozytora ruchu zakładu…

Mechanik lampowni musi posiadać specjalistyczną wiedzę, którą potwierdzają liczne szkolenia oraz codzienna praktyka. Lista obowiązkowych kursów oraz niezbędnych zaświadczeń, m.in. Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego czy producenta sprzętu, jest naprawdę długa. Trzeba znać się niemal na wszystkim, co wiąże się z górniczym sprzętem – od jego budowy po eksploatację. Pod opieką lampowni są również mierniki wielogazowe, a dokładniej analizatory gazów PAG oraz AG. Lipiec 2022