Od długich tysiącleci nie jest tajemnicą, że sól poprawia nie tylko smak, ale również zdrowie. Leczono nią rany, próchnicę zębów, ukąszenia węży. Dziś sól, a dokładniej słone powietrze, okazuje się skuteczną bronią w walce ze smogiem. Jednak po kolei…

…dawno, dawno temu

Poczesne miejsce sól zajmowała m.in. w „apteczce” medyków ze starożytnego Egiptu. Używali jej do oczyszczania organizmu. Spisany ok. 1500 r. p.n.e. papirus Ebersa podaje recepturę na ów oczyszczający lek – należało mianowicie dodać do wody świeże daktyle, sól, sok sebbet i ugotować pod przykryciem. Pacjent wypijał gorącą jeszcze miksturę. Specyfik chyba nie smakował najlepiej, skoro autor przepisu polecał popijać go słodkim piwem. Sól była niezbędna przy łagodzeniu podrażnień wywołanych ukąszeniem owadów. Przydawała się też do wyciągania drzazg. Mieszano ją m.in. z kadzidłem, ciastem, woskiem oraz… wydzielinami pochodzącymi od os. Na obolałe nogi staroegipscy lekarze polecali okłady z cebuli, suszonego ziarna, czerwonego natronu, soli i kwaśnego mleka.

Lecznicze walory słonej przyprawy doceniali też Hipokrates, Galen i Paracelsus. „Gdy ciało przypadkowo boleśnie ktoś skaleczy, goi się rana zaraz, gdy posypiesz ją solą” – radził w XVI wieku Adam Schroeter. Sypanie soli na rany było dość brutalną metodą dezynfekcji, ale z pewnością skuteczną – biała przyprawa ma bowiem silne działanie bakteriobójcze. Zmieszaną z innymi składnikami stosowano m.in. na ukąszenia węży i skorpionów, wypryski, krosty, kurzajki, wrzody, sińce, próchnicę zębów, egzemę, anginę, podagrę, a nawet… choroby weneryczne.

 

Galicyjskie Bath

W XIX stuleciu wyjątkowo modne były wyjazdy „do wód”. Dobroczynnych kąpieli zażywano m.in. w Bath, Vichy, Wiesbaden, a także w Wieliczce. Uzdrowiskowa kariera górniczego miasta rozpoczęła się w roku 1826, kiedy to w prywatnych domach zaoferowano gościom kąpiele w sprowadzanej z kopalni solance. Gorącym orędownikiem słonych kąpieli był lekarz salinarny dr Feliks Boczkowski. Jego staraniem powstało towarzystwo akcyjne, które doprowadziło do uruchomienia w Wieliczce zakładu kąpielowego z prawdziwego zdarzenia. Urządzono łazienki z wannami, była łaźnia parowa, a w planach „morskie kąpiele z falami”. Solanka docierała rurami poprowadzonymi z szybu Wodna Góra. Goście kurowali się nie tylko w solance, ale też w solnym mule i wodzie siarczanowej.

W Wieliczce leczono aż 36 różnych schorzeń. Solankową terapię polecano m.in. na liszaje, osłabienia po chorobach, otyłość, chroniczny katar, świerzb, bóle reumatyczne, niepłodność, histerię. Od roku 1826 do roku 1841 solne miasto odwiedziło prawie 3 tys. kuracjuszy.

Doktor Boczkowski miał na uwadze nie tylko kąpiele solankowe. Docenił również panujący w wielickich podziemiach mikroklimat. Pisał: „Powietrze na dole w ogóle jest czyste, nieco gęstsze jak na powierzchni ziemi, i tak w zimie jak w lecie jednostajną utrzymuje ciepłotę […] zdrowiu nie jest szkodliwem i owszem orzeźwiające i dla płuc słabych zbawienne”. Niewykluczone, że chciał podążać tym obiecującym tropem i może już wtedy, w XIX wieku, udałoby się wykorzystać zdrowotne walory słonego powietrza. Niestety w roku 1846 wybuchła rabacja galicyjska. W roku 1855 zabrakło doktora Boczkowskiego, który zmarł niosąc pomoc wieliczanom podczas epidemii cholery. Koncepcja wielickiego uzdrowiska została zarzucona na następne 100 lat.

 

Sub terra

Do doświadczeń Feliksa Boczkowskiego sięgnął w połowie XX wieku prof. Mieczysław Skulimowski. Nie zaproponował jednak leczniczego pławienia się w wannach, lecz coś zupełnie nowego – subterraneoterapię. Na V poziomie kopalni zorganizował unikatowe podziemne sanatorium. Nasycone solą powietrze oraz izolacja od czynników zewnętrznych okazała się zbawienna dla astmatyków, alergików, osób cierpiących na nawracające dolegliwości układu oddechowego.

Współcześni kuracjusze korzystają z solnych komór znajdujących się na poziomie III. Uzdrowisko Kopalnia Soli „Wieliczka” kontynuuje tradycje leczenia solą i kopalnianym mikroklimatem. Do podziemi ciągną nie tylko osoby zmagające się z astmą czy POChP, ale też zdrowe, które szukają w podziemiach schronienia m.in. przed smogiem.

Powietrze w kopalni pochodzi oczywiście z powierzchni, ale w drodze przez kolejne wyrobiska oczyszcza się i nasyca solą. W podziemnym uzdrowisku próżno więc szukać pyłów, alergenów, roztoczy czy grzybów. Jest za to chlorek sodu, który łagodzi stany zapalne, stymuluje oczyszczanie układu oddechowego oraz stała temperatura ok. 13-14 st. C. Takie warunki sprzyjają zarówno wyciszeniu, jak i aktywności fizycznej. Indywidualnie dobrane ćwiczenia wzmacniają dobroczynne działanie mikroklimatu.