Wielicka kopalnia jako organizatorka imprez może pochwalić się wyjątkowo bogatym portfolio. Koncerty, przyjęcia, śluby i wesela, konferencje, spektakle teatralne, spotkania w rodzinnym gronie… Aż trudno uwierzyć, ale wszystko zaczęło się ponad 200 lat temu. W roku 1806 w komorze Łętów odbył się pierwszy w historii podziemnej Wieliczki bal.

W blasku i wśród soli

Emocje musiały zaiste stać w zenicie, gdy po spągu Łętowa sunęli goście w wieczorowych strojach, najpewniej zadziwieni salą niepodobną do żadnej innej na świecie. Przyjęcia na cześć koronowanych głów mogły wyglądać tak, jak opisał John Lloyd Stephens (1838):

Światła zostały pomysłowo ułożone w całym pomieszczeniu, a u podnóża, około dwudziestu stóp nad moją głową ustawiono dużą orkiestrę. Z okazji, o której była mowa, zorganizowano tu piękny bal. Strop rozbrzmiewał echem dźwięków muzyki. Szlachta i wytworne panie flirtowali i kokietowali się tak samo jak na powierzchni. Podobno wspaniałe stroje licznych gości i blask światła bijący z żyrandoli odbijał się od powierzchni soli kamiennej, dając niesamowity efekt.

Wtórował mu Johann Georg Kohl (1844): 

W pomieszczeniu tym, którego ściany olśniewają blaskiem tysięcy diamentów, często wydaje się podziemne festyny. Oświetlenie przy takich okazjach przerasta nasze, używane przez najwspanialsze sale balowe.

Atrakcje dla turystów

Sposobność do wypróbowania tak niecodziennego „parkietu” mieli również turyści. Salinarna orkiestra raczyła zwiedzających walcami, mazurami i z pewnością niejeden przybysz dał się ponieść muzyce zwielokrotnionej kopalnianym echem. Goście mogli w wielickich podziemiach nie tylko zatańczyć, ale także zjeść. W artykule pióra amerykańskiego dziennikarza Jamesa Waltera Smitha (1898) czytamy:

Na trzecim poziomie niezwykłej kopalni znajduje się stacja kolejowa oraz restauracja […]; można tu zażyć wytchnienia po długiej wędrówce niekończącymi się korytarzami. Na stacji, gdzie zbiegają się szyny wiodące przez kopalnię w różnych kierunkach […], mieści się bowiem doskonała jadłodajnia, otwarta przez całe lato i odwiedzana tłumnie przez tysiące podróżników z Austrii, Rosji i Niemiec, którzy przybywają tu podziwiać cuda wyrzeźbione w soli.

Lato to okres, gdy właściciel restauracji osiąga znaczne zyski – liczba chętnych, by skosztować jego dań, zawsze jest ogromna. Stoliki w liczbie pięciu czy sześciu, ustawione po jednej stronie torów, są zwykle zajęte przez smakoszy i miłośników piwa, którzy wydają się bardzo miło spędzać czas na stacji rozświetlonej blaskiem setek lamp żarowych.

Zwiedzający kopalnię kilka lat później Czesław Jankowski trochę narzekał na pustki w podziemnym bufecie. Jedynym, co można było wówczas tam kupić, były widokówki.

Kuchnia żupna

Podążając drogą kulinarnych skojarzeń, warto przypomnieć, że kopalnia od średniowiecza po rok 1565 prowadziła kuchnię żupną. Na koszt kopalni posilali się w niej górnicy, administracja żupna oraz wozacy zajeżdżający do Wieliczki po sól. Kuchnia była więc de facto zakładową stołówką. Serwowała chleb, ser, piwo, a bywało, że również coś na ciepło.