W ubiegłym roku w wielickiej kopalni wykonano ok. 1 km wierceń. To m.in. otwory podsadzkowe oraz iniekcyjne. Tajniki pracy górnika wiertacza zdradza Maciej Fabiś z Oddziału Górniczego Podsadzki i Wierceń Kopalni Soli „Wieliczka” S.A.
Maciej Fabiś w trakcie studiów pracował jako bileter w Kopalni Soli „Wieliczka” Trasa Turystyczna. Potem życiowa ścieżka zawiodła go do Anglii. Wrócił w roku 2013. Na panu Macieju zaciążyła rodzinna tradycja. – Mój pradziadek przyjechał do Wieliczki z Wielkopolski. Za chlebem. Znalazł pracę w warzelni. Dziadek był w kopalni sztygarem w dziale elektrycznym, organizował i montował m.in. instalacje w Muzeum Żup Krakowskich. Tata z kolei pracował jako nadsztygar w dziale mechaniczno-szybowym i, zarówno jak dziadek, był przewodnikiem – wspomina pan Maciej. – Po raz pierwszy zjechałem na dół 3 marca 2013 roku. Nie bałem się górniczego fachu. Przywykłem do pracy fizycznej. Pomyślnie ukończyłem również kurs przewodnicki i od 2014 roku oprowadzam po kopalni turystów.
WIERTNICE DO ZADAŃ SPECJALNYCH
W wielickiej kopalni używa się wiertnic MDR i MDS. Testowany jest również nowy typ CWS dedykowany zabytkowej kopalni soli. To nader obiecująca konstrukcja z rozwiązaniami usprawniającymi obsługę (np. daje się zatrzymać bez wyłączania, automatycznie podciąga przewód wiertniczy). Wszystkie te maszyny umożliwiają wiercenie w skałach różnej twardości. W Kopalni Soli „Wieliczka” zazwyczaj wierci się na głębokość ok. 20-70 m. Otwory mają średnicę ok. 15-20 cm. O ile dopisują warunki geologiczne, na jednej zmianie udaje się odwiercić ok. 7 m.
Niemal każdemu wydaje się, że coś o wierceniu wie. Wszak choć raz w życiu trzymał w dłoni wiertarkę i robił dziurę w ścianie. Tyle tylko, że górniczy przewód wiertniczy niewiele ma wspólnego ze zwykłym wiertłem z rowkami do usuwania zwiercin. – To zupełnie inna konstrukcja – stwierdza Maciej Fabiś. – Wiertnica wyposażona jest w narzędzie urabiające – gryzer rolkowy – tłumaczy. – Gryzer znajduje się na końcu żerdzi wyposażonej w otwór, którym przepływa solanka, czyli płuczka usuwająca materiał skalny.
Wiertnica typu MDR jest duża. To jakieś 200-250 kg. Silnik, skrzynia biegów, głowica kątowa i zaciskowa, zbiornik oleju, rozdzielacz. Jeśli da się, górnicy elementy urządzenia transportują w miejsce pracy wozami. Jeśli jednak torów nie ma… cóż, taczki. Maszynie trzeba zapewnić stabilność. W zależności od warunków kotwi się ją do spągu lub przytwierdza przy pomocy rozpór do spągu i stropu.
WIEDZA I WYCZUCIE
– Punkt oraz kąt wiercenia wyznacza służba mierniczo-geologiczna. Wielką przyszłość i nadzieję tej profesji stanowi młoda adeptka działu Aleksandra Król. To prawdziwa „wschodząca gwiazda” naszej kopalni. Już może pochwalić się bardzo wysokim współczynnikiem trafnie wyznaczonych przez nią celów, co zdecydowanie usprawnia naszą pracę. Gdyby wiercić tylko w soli, byłoby o niebo łatwiej, tymczasem w wielickim złożu występują też m.in. anhydryty, łupki i twarde piaskowce. Problemów nastręczają skały ilaste – ich zwierciny pomieszane z płuczką zamieniają się dosłownie w błoto. Przewód blokuje się, grzęźnie – mówi Maciej. Przewiercenie się przez skały nie jest zatem łatwym przedsięwzięciem. Co do zasady im wolniejsze wiercenie, tym większa jego precyzja. Im dłuższy przewód, tym większa jego elastyczność, co niekoniecznie przekłada się na dokładność. Może również zdarzyć się, że gryzer natrafi na twarde skały i odbije się od nich, zakłócając kierunek wiercenia.
– Aparaty urabiające usztywniamy specjalnymi prowadnicami, tak zwanymi płetwami. Najdłuższe „płetwy”, jakich używamy w Wieliczce, są długie na ok. 2,5 m. Aparaty urabiające mają pół metra. Można je ze sobą łączyć, wydłużając tym samym przewód. Łączniki wiertnicze wykonuje się z grubego żelaza. Konserwujemy je smarem grafitowym, który nie wchodzi w reakcję z solanką tak jak zwykły towot – zdradza sekrety swojej pracy pan Maciej. – Jednym z pierwszych moich zadań w kopalni były wiercenia potrzebne do zabezpieczenia poziomu IX. Robiliśmy je z poziomu VII. Traf sobie górniku z VII w chodnik na IX. Trudna sprawa. Otwory miały po 70 m długości. Wraz z praktyką przychodzi rodzaj wyczucia. Doskonale wiem, kiedy wiercę w soli, a kiedy gryzer przedziera się przez inne skały. Starsi stażem przekazują wiedzę młodszym kolegom, bo choć instrukcje są niezwykle szczegółowe, potrzebne są też wskazówki spoza nich, a wynikające z codziennej pracy przy wiertnicy.
BEZPIECZEŃSTWO JEST NAJWAŻNIEJSZE
Do wiercenia niezbędna jest płuczka, która usuwa z otworu zwierciny. W wielickiej kopalni używa się solanki. Pompuje się ją ze specjalnie przygotowanego rząpia. Pracownicy Oddziału Górniczego Podsadzki i Wierceń wykonują również wiercenia rdzeniowe dla służby geologicznej. Aparat rdzeniowy to, mówiąc w pewnym uproszczeniu, rurka zakończona koronką. Z jej wnętrza można pozyskać ok. 2 m rdzenia będącego przekrojem przewierconych skał.
– W tej pracy liczy się działanie zespołowe. Warto słuchać się nawzajem, wymieniać spostrzeżeniami – podsumowuje Maciej. – Cały czas można się czegoś nauczyć. Praca musi być efektywna, skuteczna i nade wszystko bezpieczna. Mamy potężne wsparcie w kopalnianej służbie BHP, czuwa nad nami m.in. pani Kasia Włoch, której zawdzięczamy wiele rozwiązań poprawiających bezpieczeństwo i komfort. BHP na przodku to kluczowa sprawa. Każde bowiem urządzenie mechaniczne jest silniejsze od człowieka. Październik 2024
Pytanie do uczestników Dnia Dziecka 2025 w KPRM: Ile waży wiertnica MDR?